top of page

W pracowni pani Ludgardy Sieńko

Pracownia pani Ludgardy jest niewielka i przytulna.

Znajduje się w pomieszczeniu dobudowanym do domu. W środku mieści się duże krosno, stolik, przy którym bardzo, bardzo miło się gawędzi oraz niewysokie meble i ława. Na meblach i ławie leżą gęsto porozkładane makatki i dywany. Gęsto-tylko gdy trafi się w odpowiednim momencie, tzn., gdy jeszcze są.

Makatki pani Ludgardy charakteryzujące się bogactwem wzorów nie leżą długo. Szybko znajdują swoich nabywców wśród osób przyjezdnych oraz na jarmarkach i targach.


Panią Ludgardę niemal zawsze, przy okazji odwiedzin, zastajemy w pracowni przy krosnach, gdzie powstaje nowa tkanina.

W koszach i na ławie leżą duże ilości wełny owczej w różnych kolorach, zwinięte w motki.

Czasem zamawiamy tkaninę z konkretnego koloru wełny, gdy akurat znajduje się w pracowni.

W większości przypadków panie tkaczki same wybierają kolor wełny, a my na miejscu dowiadujemy się jakie skarby dla nas przygotowały :)

Na ścianie wiszą dyplomy i wyróżnienia zdobyte przez panią Ludgardę w tkactwie dwuosnowowym.


W pracowni znajduje się również kołowrotek do snucia nici. Drewniane kołowrotki, które panie tkaczki mają w swoich warsztatach najczęściej służyły jeszcze ich mamom i babciom. Każda z pań na kołowrotku snuje nić do swojej makatki.

Na kołowrotku pani Ludgarda umieszcza gręplowane runo - wyczesana, splątana wełna owcza - przypomina trochę watę cukrową :). Wyciągając kilka "zmierzwionych" nitek, delikatnie skręca je w palcach, a następnie nawija na szpulkę kołowrotka. W ten sposób przędzie nić. O grubości nici samemu można zdecydować, ważne, aby była w każdym miejscu jednakowo gruba. Wymaga to ogromnej wprawy.

Nie odważyłam się spróbować, a też Pani Ludgarda na nalegała :D

Na osnowę nić musi być mocna, żeby nie zerwała się podczas tkania (krosno powoduje duże napięcia nici). Aby uzyskać mocną nić pani Ludgarda powtarza niejako czynność od nowa. Dwie cienkie nici nakłada na kołowrotek i skręca je ze sobą. Bywa więc, że uzyskanie nitki na osnowę wymaga pracy na kołowrotku aż trzy razy.

Jeżeli uda się zakupić wełnę skręconą, wtedy pozostaje ją już tylko skręcić z drugą cienką nicią w celu wzmocnienia.


Gdy przyjechaliśmy do Pani Ludgardy akurat siedziała przy krośnie i przędła nić. Widok był cudowny. Zobaczyć samemu coś o czym czyta się tylko w starych książkach i widzi na starych zdjęciach - dla mnie niesamowite. Może dlatego, że sama nie byłabym w stanie wykrzesać w sobie tyle cierpliwości i poświęcić tyle czasu na przygotowanie nici do tkania.

Ponoć aby utkać duży dywan, praca na samym kołowrotku zajmuje około dwóch tygodni!

Gdy szpulka jest pełna, nić motamy na motowidle, dzięki temu możemy min. określić długość i jakość przędzy oraz skręcić ją w “warkocze”. Następnie przędzę parzymy, czyli wkładamy do gorącej wody, żeby nabrała pulchności. Dopiero wtedy zwija się wełnę w kłębki.

Gdy wchodzimy do pracowni "W koszach i na ławie leżą duże ilości wełny owczej w różnych kolorach, zwinięte w motki". Teraz zupełnie inaczej patrzymy na te motki.


Pani Ludgarda tka tkaniny w różnych kolorach. Szarość i kolor kremowy to naturalny kolor wełny owczej. Jeżeli chce uzyskać inny kolor wełny, farbuje ją sama.

Tkaniny pani Ludgardy są wyjątkowo bogate we wzory-mniejsze, większe, czasem bardzo drobne. Wymaga to niezwykłych umiejętności, dokładności i wyobraźni.

Poza makatkami pani Ludgarda wyrabia na krośnie także koce i pledy. Są one bardziej miękkie niż makatki i w nieco innej kolorystyce i wzornictwie. Najczęściej są na nich szerokie lub wąskie pasy w dwóch lub większej ilości kolorów.


Ale, ale!

Oprócz tkania pani Ludgarda zajmuje się również wyrabianiem obrusów, iglicą. Jest to kolejna zamierająca (niestety) umiejętność używana dawniej w domach. Wyrabianie obrusu iglicą nie wymaga dodatkowych sprzętów. Wystarczy nić bawełnianą lub lnianą zahaczyć o coś stabilnego i przy pomocy iglicy tworzymy siatkę, na której następnie, poprzez cerowanie, tworzymy wzory.

Pani Ludgarda zahacza swoją nić o drewniany, poziomy fragment krosna, następnie przekładając iglicę we właściwy sposób tworzy sieć podobną do sieci rybackiej. Brzmi może dziwnie, ale ta metoda niegdyś naprawdę była bardzo znana i tworzono nią bardzo ładne obrusy na okrągłe lub kwadratowe stoły. Więcej...


Umówiłyśmy, że w przyszłym roku pani Ludgarda nauczy mnie wyrabiać obrusy iglicą. Już się cieszę na ten wspólnie spędzony czas 😊

Jasna osnowa na krośnie, fot. Metiisto.pl

Krosno drewniane w pracowni tkackiej
Krosno w pracowni pani Ludgardy, fot. Metiisto.pl




Warsztat tkaniny dwuosnowowej pani Ludgardy Sieńko z Janowa, fot. Anna Petrovska

25 wyświetleń0 komentarzy
tkactwo dwuosnowowe
bottom of page